Powszechny brak przestrzeni w tym kraju przekłada się jednak na minimalizm w architekturze. Zabudowa jest zwarta i ciasna, ulice wąskie, a sklepy mniejsze od tych do których przywykliśmy w Polsce. Tylko ludzie paradoksalnie jacyś tacy więksi ;) Niewielkie holenderskie domy urzekają surowymi, ceglanymi frontami, bądź drewnianą elewacją w charakterystycznym odcieniu zgniłej zieleni. Najczęściej bez ogródka i z wejściem prosto z chodnika, czasem spotkać można ewentualnie doniczkę z kwiatkami bądź niewielką ławkę przed wejściem.
Początkowo ten holenderski styl naprawdę urzeka, bo jest wyjątkowy. Jednak ciasnota w dłuższej perspektywie zaczyna przeszkadzać. Zwłaszcza gdy zasiadasz za kierownicą. Nie dość bowiem, że ulice są bardzo wąskie, a Holendrzy delikatnie mówiąc do mistrzów kierownicy nie należą, to jeszcze WSZĘDZIE są rowerzyści. A rowerzysta w Holandii jest jak święta krowa w Indiach - zawsze wlecze się środkiem ulicy i zawsze z kompanem u swego boku. W Polsce często zjeżdżałem praktycznie do rowu, aby uniknąć zderzenia z lusterkiem samochodu. Tutaj rowerzyści nie muszą się absolutnie niczym martwić. Zawsze i wszędzie mają pierwszeństwo. Za to kierowca samochodu musi uzbroić się w stalowe nerwy i "mieć oczy dookoła głowy". Z drugiej strony podróż rowerem po Holandii to rzeczywiście spora wygoda. Kraj ten dużo inwestuje w infrastrukturę dla rowerzystów - niekończące się ścieżki rowerowe i piętrowe parkingi przy dworcach to tylko niektóre z udogodnień. Sklepy natomiast, i nie tylko te branżowe, pękają w szwach od ilości rowerowych gadżetów. Nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego ile można poprzyczepiać do tego pojazdu. Rowerem jeździ tu faktycznie każdy. Można nim spokojnie objechać Holandię wzdłuż i wszerz. Po tylu miesiącach nie zaskakuje mnie już widok jadącego na rowerze biznesmena w garniturze czy budowlańca transportującego cegły, gips, a nawet dwumetrowe belki. W Polsce raczej rzadko spotykałem rower podpięty do stojaka przy sklepie, a tu o wolne miejsce na takim rowerowym parkingu (dużo większym niż u nas) naprawę trudno. I Holendrzy nie przyjeżdżają rowerami jedynie na drobne zakupy. Potrafią załadować swoje rowery niemal po uszy i z uśmiechem, bez problemu wracać po udanym "shoppingu" do domu.
Pozostając w temacie zakupów.. zaskakującym faktem jest brak wielkopowierzchniowych centrów handlowych. Wydawać by się mogło, że to spora oszczędność miejsca. W Holandii wszystkie sklepy są jednak "na zewnątrz". Myślę, że w całym kraju jest mniej więcej tyle galerii handlowych co na jednej ulicy we Wrocławiu. Jest to tym bardziej zdumiewające, że Holandia słynie z dość częstych opadów i niejednokrotnie w trakcie zakupów byłem zmuszony do przebiegania w deszczu między sklepami. Ale tak już tu jest..
Jeśli chodzi o większe sklepy spożywcze to wciąż są one znacznie mniejsze od tych w Polsce. Prawdziwą rzadkością są tutaj molochy, w których znajdziesz wszystko od kosmetyków, poprzez pietruszkę, aż po sprzęt komputerowy. Większość z tutejszych sklepów spożywczych jest rozmiarów tradycyjnej Biedronki i podobnej wielkości asortymentem.
Oszczędność miejsca odbija się niestety również na ilości i wielkości obszarów zielonych, a każdy mój powrót do Polski to zachwyt wolną przestrzenią, której tak brakuje w Holandii. To jak złapanie oddechu po wypłynięciu na powierzchnię wody. Z drugiej strony plusem niewielkich rozmiarów tego kraju (i zapewne możliwości finansowych) jest świetnie rozwinięta komunikacja. Z jednego końca Holandii na drugi można dojechać w komfortowych warunkach pociągiem z darmowym dostępem do Internetu w niecałe 2 godziny (średnia prędkość tutejszych pociągów to około 100km/h). Stąd też nie warto przejmować się tym, że miastem docelowym tanich lotów oferowanych przez WizzAir z Polski (z Warszawy, Gdańska, Katowic, Poznania i Wrocławia) do Holandii jest Eindhoven, które znajduje się około 120km od Amsterdamu. Istnieje wiele możliwości dojazdu do stolicy z lotniska. Podróż pociągiem czy busem prywatnego przewoźnika to wprawdzie koszt około 20 euro, ale ceny biletów lotniczych to przy dobrych okazjach kwoty rzędu 30 do 100 złotych. Warto śledzić ceny lotów i robić rezerwacje wcześniej.
Czy weekend na wizytę w Holandii wystarczy? Myślę, że tak, a przekonam się już za 2 tygodnie, gdy po raz pierwszy w Holandii zawita Alex, a ja będę jej przewodnikiem. Trzymajcie kciuki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz